Poprzednie serwisy informacyjne:było: 11/2005 było: 02/2005 było: 11/2004 było: 05/2004 było: 11/2003 było: 05/2003było: 11/2002 było: 05/2002 Co słychać u nich? "Tawacin": Z Ziemi Indian |
Chcesz być współautorem strony PRPI? Masz ciekawe informacje? Napisz do nas! |
Indiańska Ameryka po wyborach 2006
Gdy Amerykanie głosowali na swoich przedstawicieli w nowych władzach federalnych, stanowych i lokalnych, także indiańscy obywatele USA wybierali - i byli wybierani - do władz różnych szczebli oraz głosowali na członków nowych rad i sądów plemiennych. Trzy najbardziej obserwowane wybory plemienne odbyły się w Arizonie, Dakocie Północnej i Dakocie Południowej. Na Południowym Zachodzie, w wyborach do rady plemiennej największego indiańskiego rezerwatu w USA, dotychczsowy przewodniczący rady Plemiennej Narodu Nawahów Joe Shirley, Jr. pokonał w wyborach Lyndę Lovejoy (głosami 34800 do 30200). W dziejach plemienia były to wybory podwójnie historyczne - po raz pierwszy na najwyższy urząd wśród Nawahów kandydowała w nich kobieta i po raz pierwszy dotychczasowy przewodniczący rady został przez Nawahów oceniony pozytywnie i wybrany na drugą kadencję. W Dakocie Północnej podobnego szczęścia nie miał Tex Hall, dotychczasowy przewodniczący Narodu Mandanów, Hidatsów i Arikarów. Ten znany polityk tubylczy, dwukrotny przewodniczący Krajowego Kongresu Indian Amerykańskich (NCAI), przegrał z jednym z dotychczasowych członków rady plemiennej, Marcusem Wellsem, Jr. (głosami 1350 do 1100). W budzących zawsze zainteresowane wyborach w znanym rezerwacie Pine Ridge była przewodnicząca plemienia Siuksów Oglala Cecilia Fire Thunder- pierwsza kobieta na tym stanowisku w historii Pine Ridge, usunięta z niego w lipcu tego roku ze względu na zbyt stanowcze sprzeciwianie się stanowej polityce antyaborcyjnej - przegrała tym razem z czterokrotnym byłym przewodniczącym rady plemiennej Johnem Yellow Bird-Steele (głosami 2340 do 1400). Fire Thunder, która zaproponowała m.in. wybudowanie w Pinde Ridge kliniki aborcyjnej, została odwołana latem przez konserwatywną większość członków rady plemiennej Siuksów Oglala. Pełniący odtąd obowiązki szefa rady Alex White Plume także kandydował na nową kadencję, a nawet wygrał pazdziernikowe prawybory, ale został ostatecznie skreślony z listy kandydatów, gdy okazało się, że ma za sobą wyrok skazujący w sądzie federalnym. White Plume złożył odwołanie do sądu plemiennego i sprawuje obowiązki szefa rady plemiennej Pinde Ridge do czasu rozstrzygnięcia przez ten sąd różnych skarg wyborczych, co ma nastąpić 28 listopada. Przewodniczącą Sądu Plemiennego w Pine Ridge na kolejną kadencję została trzecia w wyborach Lisa Adams, bowiem obaj kandydaci z większą liczbą głosów nie mieli wymaganego wykształcenia prawniczego. (11.11.2006) |
Dakockie scrabble
Ci, którzy zabiegają o ocalenie języka Siuksów przed wymarciem, znalezli na to nowy sposób: Scrabble. Uczniowie z rezerwatowych szkół Siuksów z Dakoty Północnej, Dakoty Południowej i Manitoby spotkali się ostatnio w kasynie Dakotów Sisseton-Wahpeton na turnieju tej popularnej gry, rozgrywanym w nowej, dakockiej wersji językowej. 30 egzemplarzy gry wykonali ręcznie członkowie plemienia, a litery powstały z kamieni zebranych w lokalnym kamieniołomie. Sponsorowany przez Sisseton-Wahpeton Community College i producenta gry, firmę Hasbro, turniej jest częścią kampanii Sisseton-Wajpeton na rzecz rewitalizacji języka dakota, którym płynnie mówi jedynie coraz mniejsza liczba starszych ludzi. W planach jest wykonanie 500 egzemplarzy dakockiej wersji gry w Scrabble, która wśród Siuksów cieszy się sporą popularnością. Plemię Siuksów Sisseton-Wahpeton jest częścią Wielkiego Narodu Siuksów. Pochodzące z Minnesoty plemię zostało przesiedlone po powstaniu z 1862 roku a po utracie większości ziem przodków posiada od 1889 roku niewielki, liczący 400 mil kw., rezerwat na pograniczu Dakoty Południowej i Północnej, w którym jedna trzecia ziemi należy do plemienia a 2/3 do jego indywidualnych członków. Zgodnie z ustawą o reorganizacji Indian z 1934 roku plemię posiada własną konstytucję i Radę Plemienną. Plemię liczy ponad 10 tys. człoków, z czego ponad 4700 mieszka na terenie rezerwatu. Większość jego mieszkańców utrzymuje się z hodowli bydła i rolnictwa. Plemię prowadzi też koledż, farmę, fabrykę worków foliowych, koło łowieckie i kasyno. Bezrobocie w rezerwacie wynosi ok. 60% a plemię jest największym lokalnym pracodawcą. (31.03.2006) |
GRAMMY dla "Matki Ziemi"
8 lutego 2006 roku w Los Angeles odbyła się 48. ceremonia wręczenia GRAMMY dorocznych nagród amerykańskiego przemysłu muzycznego. Największą ilość prestiżowych statuetek zdobyła w tym roku grupa U2. Wród 108 kategorii muzycznych kolejny raz wręczono też nagrodę w kategorii Najlepszy Album Muzyki Tubylczych Amerykanów. Nominowane do nagrody w tej kategorii były albumy: - "More Kids' Pow-Wow Songs" - Black Lodge [Canyon Records] - "Intonation: Harmonized Songs From The Southern Plains" - Alex E. Smith & Cheevers Toppah [Canyon Records] - "Sacred Ground - A Tribute To Mother Earth" - Various Artists (Różni Artyści) [Silverwave Records] - "Our Love Will Never Die" - Randy Wood [Canyon Records] Tegoroczną statuetkę otrzymała składanka będąca hołdem dla Matki Ziemi ("A Tribute To Mother Earth"), zawierająca utwory najbardziej znanych i uznanych tubylczych artystów i zespołów, w tym laureatów poprzednich edycji nagród GRAMMY i NAMMY (Muzycznych Nagród Tubylczych Amerykanów). Na nagrodzony super-album składają się następujące utwory: 1. Sacred Ground - Bill Miller 2. Can You Hear the Call - Robert Mirabal 3. Mountain Song - Star Nayea and Primeaux & Mike 4. Spirit Wind - Bill MIller 5. Seeking Light - Joanne Shenandoah 6. Raven - Little Wolf Band 7. People of Yesterday - Robert Mirabal 8. Prayers in the Wind - Little Wolf Band 9. Let Us Dance - Primeaux & Mike and David Carson 10. Mother Earth - Walela and Joanne Shenanadoah Wśród nominowanych do kategorii Najlepszy Album New Age znalazł się znany nawajski flecista R. Carlos Nakai- za album "People Of Peace", nagrany przez R. Carlos Nakai Quartet [Canyon Records]. Za najlepszy album w tej kategorii uznano jednak płytę "Silver Solstice" nagraną przez Paul Winter Consort [Living Music]. (09.02.2006) |
Alaska: nie ma pieniędzy na kontrowersyjne wiercenia
Pod koniec grudnia 2005 roku Senatowi Stanów Zjednoczonych udało się zatwierdzić liczacy 453 mld dolarów budżet na amerykańskie wydatki wojskowe - ale dopiero po usunięciu zapisów zazwalających na kontrowersyjne poszukiwania złóż ropy naftowej na Alasce. Projekt wierceń na terenie tzw. ANWR (Arctic National Wildlife Refugee - Arktycznej Narodowej Ostoi Przyrody) upadł dzięki głosom sprzeciwu wiekszości członków Partii Demokratycznej (tylko czterech z nich - dwóch z Hawajów oraz po jednym z Nebraski i Luizjany - popierało projekt wierceń na tym unikalnym obszarze chronionym). Tubylcze grupy z Alaski są w kwestii wierceń podzielone. Inuici Inupiat, którzy są właścicielami praw do powierzchni ziemi i jej bogactw mineralnych na terenie ANWR, popierają ważny dla amerykańskiego przemysłu paliwowego projekt poszukiwań i wydobycia ropy. Z kolei wspierany przez organizacje ekologiczne Naród Gwich'in sprzeciwia się im z obawy, że działalność przemysłowa na terenie ANWR zaszkodzi środowisku, w tym ważnym dla ich tradycyjnej gospodarki i kultury stadom karibu, przemieszczającym się tamtędy w ramach sezonowych wędrówek. Reprezentujšca sporą część alaskańskich tubylców Arctic Slope Regional Corporation (Regionalna Korporacja Arktycznej Skarpy), która jest wlaścicielem praw do złóż podziemnych, nie musiałaby się dzielić ewentualnymi zyskami z dzierżawy z innymi regionalnymi korporacjami tubylczymi dzięki tajnemu porozumieniu wynegocjowanemu za czasów administracji Prezydenta Reagana. Podczas decydującego o wydatkach na rok 2006 sporu w Senacie Republikanie argumentowali, że ewentualne wydobycie obejmie zaledwie 2000 akrów ogromnego obszaru ANWR. Demokraci protestowali przeciwko "kolejnemu prezentowi dla specjalnych interesów". Cały spór niewątpliwie będzie miał swój ciąg dalszy. (31.01.2006) [ more... ], [ more... ] |
Boliwia: Evo Morales zaprzysiężony
Evo Morales, pierwszy indiański prezydent Boliwii, został zaprzysiężony w niedzielę 22 lutego 2006. Objęcie najwyższego urzędu w kraju Morales nazwał "wynikiem 500 lat oporu" boliwijskich tubylców - Indian Ajmara, którzy stanowią ok. 60% mieszkańców Boliwii. Morales doszedł do władzy na fali niezadowolenia i masowych protestów boliwijskiej biedoty - głównie indiańskich chłopów uprawiających m.in. kokę - przeciwko kapitalistycznym reformom i uleganiu naciskom zachodnich koncernów. Podczas niedawnej kampanii wyborczej obiecywał poprawę losu boliwijskich chłopów, w tym powstrzymanie finansowanej przez USA walki z uprawami koki i zapowiadał, że będzie "koszmarem" Stanów Zjednoczonych. Uważany za lewicowego populistę Morales w swoją pierwszą podróż zagraniczną wybrał się na Kubę (Fidel Castro obiecał wsparcie humanitarne dla Boliwijczyków). Swoje indiańskie pochodzenie nowy prezydent Boliwii manifestuje niemal na każdym kroku. Podczas swoich pierwszych podróży zagranicznych, ku zaskoczeniu specjalistów od protokołu dyplomatycznego, zamiast eleganckich garniturów występował w swetrach z wełny alpaki. Podczas uroczystości zaprzysiężenia ubrany w białą koszulę bez krawata i udekorowany szarfš w barwach narodowych Evo Morales przemawiał do uczestniczących w ceremonii tłumów w mieszance języka hiszpańskiego i ajmara. Wcześniej, podczas sobotnich uroczystości religijnych w położonym między jeziorem Titicaca i stolicą La Paz dawnym preinkaskim ośrodku kultowym w Tiwanaku ubrany w prekolumbijski wełniany strój Morales otrzymał błogosławieństwo od yatiris (starszyzny) Ajmarów oraz laskę symbolizującą tradycyjną władzę. "Tubylcy domagają się, bysmy na nowo odkryli Boliwię" - powiedział w inauguracyjnym przemówieniu. "Ta sama świadomość, która przyniosła nam zwycięstwo wyborcze, będzie świadomością, która zmieni naszą historię." Evo Morales jest drugim indiańskim prezydentem w Ameryce Południowej. W 2001 roku pierwszym indiańskim prezydentem Peru został potomek Inków Alejandro Toledo. (23.01.2006) Zobacz też: Indianin Ajmara prezydentem Boliwii |
Hank Adams Wizjonerem Roku 2006
Hank Adams, znany od dziesięcioleci działacz na rzecz praw tubylczych Amerykanów, negocjator w wielu najpoważniejszych konfliktach we współczesnej historii amerykańskich Indian, został laureatem przyznawanej przez gazetę "Indian Country Today" Nagrody Wizjoner Amerykańskich Indian za rok 2006. Nagroda zostanie wręczona 1 marca 2006 roku w Krajowym Klubie Prasy w Waszyngtonie. Adams - znany uczestnik protestów w obronie praw Indian Północnego Zachodu do tradycyjnych połowów ryb w latach 60. - był kluczową, choć czasem zakulisową, postacią w niezliczonych akcjach protestacyjnych i demonstracjach odradzającego się ruchu tubylczego w USA w ostatnich czterech dziesięcioleciach. Znany jest m.in. jego wkład w pokojowe zakończenie okupacji Biura do Spraw Indian jesienią 1972 roku, po zakończeniu Szlaku Złamanych Traktatów, a także w doprowadznie do zakończenia dziesięciotygodniowej okupacji Wounded Knee wiosną 1973 roku. Jego umiejętność pozyskania zaufania obu stron wielkokrotnie przyczyniła się do ograniczenia przemocy do minimum. Poprzednimi laureatami Nagrody Wizjonera Amerykańskich Indian byli: inny znany obrońca tubylczych praw traktatowych z Północnego Zachodu Billy Frank, Jr. (za rok 2004) oraz zmarły 13 listopada 2005 roku wybitny lakocki profesor Vine Deloria, Jr. (za rok 2005). (15.01.2006) Zobacz też: Hank Adams the visionary |
Indian nie cieszy Dzień Dziękczynienia
W czwartek 24 listopada przypada w tym roku Dzień Dziękczynienia - tradycyjne amerykańskie święto rodzinne, mające upamiętniać Pielgrzymów - pierwszych europejskich osadników na amerykańskiej ziemi - i sukcesy, jakie odnosili w urządzeniu się na niej dzięki wierze w Boga, ciężkiej pracy i życiu w przyjazni z tubylczymi sąsiadami. Fragment wywiadu z Leslie Andrews z Colorado AIM, zamieszczony 21.11.2005 w "Denver Post" pokazuje, że przynajmniej części amerykańskich Indian to święto kojarzy się mniej radośnie i nie tak budująco. "Czy to, co mówiono w szkole o Dniu Dziękczynienia było inne od tego, co przekazała ci rodzina? Zupełnie inne. W szkole poznałam to, co uważam za mit Dnia Dziękczynienia - że Pielgrzymi i Indianie spotykali się, by miło spędzać czas i składać podziękowania. Ale czytając podręczniki historii i po prostu przebywając z innymi Indianami dowiedziałam się, że kiedy zasiedli do posiłku i rozmów, to były to negocjacje w sprawie ziemi. To nie było nic miłego, atmosfera była napięta. Poza tym, pierwszy Dzień Dziękczynienia proklamował major John Winthrop po tym, jak zmasakrowano 700 Indian Pequot, których otoczono w ich wiosce, zaatakowano i podpalono. Wszyscy, którzy uciekali, zostali zabici lub schwytani do niewoli. [...]" [ more... ] (24.11.2005) Zobacz także: "Co wiemy o Dniu Dziękczynienia?" | "Zwierzenia Cienia (113-116)" "Co tracimy, gdy próbujemy nie obrażać" i "Sztuczne Swięto Dziękczynienia" |
Zmarł prof. Vine Deloria, Jr.
13 listopada 2005, w wieku 72 lat zmarł profesor Vine Deloria, Jr., Siuks z Rezerwatu Standing Rock, potomek wielkich lakockich wodzów i duchownych, profesor prawa i teologii, działacz i filozof, wybitny pisarz, autor "Custer Died For Your Sins" i ponad 20 innych ważnych książek, badacz i wykładowca, adwokat praw tubylczych Amerykanów, aktywny w NCAI, NARF, NMAI oraz wielu innych miejscach, jeden z najbardziej znanych, wpływowych i cenionych Indian XX w. Pisał o tym, co należało powiedzieć, zanim inni w ogóle o tym pomyśleli... (18.11.2005) [ Wikipedia: Vine Deloria, Jr. ] | [ Forum: Rodzina Deloria ] |
Artysta R. C. Gorman zmarł w szpitalu
Jeden z najbardziej znanych nawajskich artystów, R. C. Gorman, zmarł na ciężkie zapalenie płuc. 74-letni artysta zachorował w swoim domu w pobliżu Taos i przebywał najpierw w lokalnym szpitalu. 26 września przyjęto go do kliniki Uniwersytetu Nowego Meksyku w Albuquerque. Zdaniem rodziny przez kolejne tygodnie jego ciężki stan zdrowia nie uległ poprawie. Zmarł 3 listopada 2005 roku. Urodzony w Chinle, w Arizonie, Rudolph Carl Gorman, znany jako "R.C.", był cenionym współczesnym malarzem i rzezbiarzem z plemienia Nawahów, a jego wdzięczne kobiece postaci rozpoznawane są w wielu krajach. Jego ojciec Carl Gorman był podczas II wojny światowej jednym z nawajskich szyfrantów. (09.11.2005) [ more... ] [ Wikipedia: R.C. Gorman ] |
Zmarła potomkini Unkasa - najstarsza Indianka Mohegan
1 listopada 2005 roku w wieku 106 lat zmarła Gladys Tantaquidgeon - najstarsza Indianka z zamieszkującego stan Connecticut plemienia Mohegan. Była w 10. pokoleniu potomkinią słynnego wodza Moheganów, Unkasa. Była znana jako strażniczka plemiennej kultury, inicjatorka (razem z bratem Haroldem) powstania jednego z pierwszych należacych do Indian muzeów w USA i autorka książek o leczniczych praktykach i kulturze plemion Nowej Anglii. Wyznawała zasadę "nie mozna nienawidzić kogoś, kogo się dobrze zna" i dlatego chętnie dzieliła się swoją wiedzą na temat Indian z innymi. Jej najbardziej znane dzieło "A Study of Delaware Indian Medicine Practices and Folk Beliefs" opublikowano po raz pierwszy w 1942 roku i wznowiono w latach 1972 i 1995 jako "Folk Medicine of the Delaware and Related Algonkian Indians". Współplemieńcy cenili ją jako duchowego przywódcę plemiennych ceremonii i lekarkę potrafiącą sięgać do ludowej wiedzy medycznej wiedzy swoich babek. Gladys ukończyła też studia antropologiczne i otrzymała honorowe doktoraty uniersytetu Yale i Uniwersytetu Connecticut. Tantaquidgeon urodziła się w 1899 roku, w czasach gdy władze państwowe nie uznawały istnienia jej plemienia i gdy tylko garstka rodzin Moheganów z okolic Uncasville kultywowała tradycje przodków. Jej badania historyczne przyczyniły się do ponownego uznania istnienia plemienia Moheganów przez władze federalne. Dzięki temu liczące dziś 1700 członków plemię mogło założyć znane kasyno "Mohegan Sun" i stać się jedną z najbogatszych tubylczych społeczności w USA. Pomagała też plemionom z zachodu USA, np. Siuksom Yankton, w staraniach o zachowanie swojej kultury i tradycji. Oddana bez reszty sprawom swego plemienia, nigdy nie wyszła za mąż. Gladys Tantaquidgeon zmarła w swoim domu w Unkasville, w stanie Connecticut. Jej posąg, który wita wchodzących do kasyna "Mohegan Sun", okryła żałobna szarfa. (2.11.2005) [ Wikipedia: Gladys Tantaquidgeon ] |
Szejenki sprzątają historyczny cmentarz Indianki z rezerwatu Szejenów Północnych w Montanie dporowadzają do porządku lokalny cmentarz. Janet Mullin i Teddy McMakin uznały, że niektóre groby na historycznym cmentarzu w rezerwacie wyglądają na zaniedbanie i przystąpiły do ich porządkowania. Przy okazji chcą też zidentyfikować groby bezimienne i sporządzić aktualny plan cmentarza. Wśród pochowanych na nim znajdują się Yellow Mule i Head Chief Hill - dwaj Szejenowie, którzy w 1890 roku poświęcili swe życie, by nakarmić głodujących współplemieńców. Dwaj młodzi wojownicy popełnili tam samobójstwo, skacząc na swych wierzchowcach w przepaść, by uniknąć kary, jaka czekała ich przed amerykańskim sądem za porwanie krowy należącej do białego ranczera i zabicie jej właściciela. Dziś miejsce upadku szejeńskich wojowników, którzy uratowali swoich braci i siostry przed głodem, oznaczają dwa białe głazy. Obok głęboka do kolan trawa kryje nagrobki i krzyże innych zmarłych mieszkańców rezerwatu. Są wśród nich groby Dull Knife'a (Tępego Noża) i Little Wolfa (Małego Wilka) - znanych przywódców brawurowej ucieczki Szejenów z Oklahomy do swej ojczyzny, a także 114 mogił bezimiennych. Dziś tylko nieliczni mieszkańcy sąsiedniego Lame Deer troszczą się o stary cmentarz, większość chowa zmarłych na prywatnych kwaterach przydomowych. Doskwierajace mieszkańcom rezerwatu bezrobocie, nadużywanie alkoholu i narkotyków oraz przemoc nie sprzyjają dbałości o wspólne mienie i przeszłość. Ostatnio dwie Szejenki uznały, że pochowani na starym cmentarzu współplemieńcy zasługują nadal na szacunek i pamięć. Spędziwszy sporo czasu w lokalnych archiwach, pracowicie porządują teren i odtwarzają zapomniane informacje o swoich przodkach. "Chcemy dać jakiś pozytywny przykład innym" - mówią. I maja kolejne pomysły na działania dla wspólnego dobra. Mimo pracy którą włożyły w uporządkowanie cmentarza, nie chcą być na nim pochowane. McMakin woli pobliskie wzgórze. "Wolę, by tam mnie złożono. Chcę być kołysana przez podmuchy powietrza. Chcę tam być, gdy zaśpiewa pierwszy wiosenny ptak. Bedę motylem. Ujrzycie mnie w wodzie, poczujecie mnie na twarzy, gdy zawieje wiatr." (2.11.2005) |
Poprzednie serwisy informacyjne:było: 11/2005 było: 02/2005 było: 11/2004 było: 05/2004 było: 11/2003 było: 05/2003było: 11/2002 było: 05/2002 Co słychać u nich? "Tawacin": Z Ziemi Indian |