Dariusz R. Kachlak

12 października 1992; 500 rocznica "odkrycia" Ameryki; godz.19.15.

Cześć Kolumbie!

Znalazłeś swe Indie?

ż im przywiozłeś?

Choroby, śmierć i zewsząd zagładę!

Nie trzeba było tego robić!

A co zabrałeś?

Zabrałeś wszystko,

zniszczyłeś wszystko!

Dziękuję Kolumbie, niech cię szlag trafi!

 

Posłuchajcie mnie proszę, opowieść wam powiem,

w kilku tych zdaniach historię długą.

O zielonych preriach, górach wysokich,

o Ptaku Grzmotu co krąży nad światem.

O lasach, o rzekach, o niebie, powietrzu,

O starym człowieku co siedzi przy ogniu.

On kiedyś widział te wszystkie rzeczy,

polował, kochał, żył pełnią życia ...

Dziś jest zmęczony, nie ma już siły,

aby powiedzieć swym braciom:

"Idźcie, przynieście dużo zwierzyny,

Niech Manitou ma was w swej opiece".

On już nie może, umiera powoli, jak jego bracia.

Lecz chciałby ujrzeć znowu to wszystko co widział,

Chciałby znów Moc mieć tak jak przed laty.

Moc tę ma dzisiaj chłopiec mały,

który powróci by zwrócić to Ziemi:

zielone prerie, góry wysokie,

powróci także Ptak Grzmotu Święty.

I ludzie znów będą, tak jak poprzednio -

sami czerwoni - Duchem, nie ciałem.

(chociaż może i ciałem?)

10.I.1993. g.12.04.

TECUMSEH

Siedem Łez

Czerwone Słońce zaszło nad prerią,

zbryzgane krwią swoich małych braci.

Czerwona ziemia pije krew swych dzieci,

którym oddała kiedyś część życia swego.

Okrutna zdrada, podstęp, tchórzostwo,

spowodowały śmierć Twoją Pumo.

Lecz choć odszedłeś do Krainy Łowów,

Pozostawiłeś cień swej potęgi,

aby odrodził się w sercach wszystkich,

plan zjednoczenia wszystkich narodów.

05.X.1993; g.20.55

z: Nasz Wielki Błękit

Nie chcę tylko być snem,

wyœnionym sobie o mnie samym,

pięknym i okrutnym,

pożądliwym i delikatnym

stworzeniem siebie.

Istnieć jaki jestem,

bez złudzeń cienia,

nagi samemu sobie

chcę być.

Powstać i iść dalej

po Błękitnym Niebie

wciąż zataczać krąg.

06.XI.1997; g. 8.28

->

Wiersze

Literatura