“kultura jest tym, co łączy ludy razem bez względu na plemię”

 

Aleksandra Wojtaszek

Polscy Indianie jako wspólnota kulturowa

 

Praca seminaryjna z przedmiotu Komunikowanie Międzykulturowe,
prowadzonego przez dr Jacka Kołodzieja w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej
Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie (2002)

(Wykorzystanie pracy w całości lub części wyłącznie za pisemną zgodą Autorki)

 

I Część merytoryczna

  1. definicja komunikowania na gruncie teorii kultury
  2. Komunikowanie się, jest podstawowym warunkiem istnienia człowieka, jak i innych istot żywych. Na płaszczyźnie biologiczno-metabolicznej nawiązanie kontaktu z otaczającą rzeczywistością umożliwia przetrwanie – życie; na płaszczyźnie kulturowej, społecznej i symbolicznej zdolność komunikowania się jest wyznacznikiem człowieczeństwa, podstawą do zamanifestowania naszej tożsamości i osobowości w interakcji z drugą jednostką.

  3. charakterystyka grupy dyskursywnej
  4. Wzajemne kontakty oraz wspólne działania jednostek w miarę upływu czasu prowadzą do wytworzenia przenikających się nawzajem światów społecznych, a w nich – społeczności dyskursywnych. Każdą z tych grup wyróżniają specyficzne zachowania, wytworzone formy komunikacji oraz zaangażowanie się w podkreślanie swojej odrębności w odniesieniu do innych wspólnot. Manifestacja odmienności grupy odbywa się w wymiarze werbalnym i niewerbalnym. Analiza językowych i pozajęzykowych aktywności członków danej grupy może być podstawą do opisu danej kultury.

     

  5. Polski Ruch Przyjaciół Indian jako przykład wspólnoty kulturowej – wprowadzenie

Dla większości ludzi sfera zainteresowań jest sposobem spędzania czasu lub/i kierunkowaniem stosunku do otaczającej nas rzeczywistości. Z czasem staje się ona częścią naszej egzystencji i ma na nią coraz większy wpływ. Fascynacja jakimś tematem (z przyzwyczajenia, bądź pasji) staje się częścią życia lub SPOSOBEM...

W 1976r. w Chodzieży odbyło się niewielkie spotkanie polskich sympatyków kultury Indian z kilku miejscowości. Wspólna fascynacja tematem, zaangażowanie uczestników tego wydarzenia stała się początkiem nieformalnego ruchu, który skupia dziś co najmniej kilkuset członków, spotykających się od ponad 25 lat na dorocznie organizowanych zlotach. Głównym organizatorem tych masowych zjazdów jest Polski Ruch Przyjaciół Indian - nieformalne środowisko polskich miłośników dawnych i współczesnych Indian obu Ameryk, fascynatów historii, kultury materialnej i duchowego dziedzictwa tubylczych ludów Nowego Świata, badaczy, obserwatorów i sympatyków współczesnych tubylczych Amerykanów.

PRPI nie ma charakteru formalnego, z roku na rok skupia jednak coraz większą rzesze pasjonatów kultury indiańskiej, którzy na tej płaszczyźnie mogą nawiązać i utrzymywać osobiste i korespondencyjne kontakty z podobnymi grupami i środowiskami w Europie i na świecie. Nazwę PRPI przyjęto po dyskusji uczestników V zlotu w 1981 roku (inną propozycją był "Ruch Ludzi Natury") w wyniku rosnącej potrzeby samoidentyfikacji społeczności skupiającej się na zlotach oraz potrzeby rozpoznawalności rozwijającego się Ruchu na szerszym forum. Obecnie nazwa ta obejmuje szeroko pojęte środowiska krajowe, grupy nieformalne i formalne, lokalne kluby oraz osoby indywidualne zainteresowane - zwykle nieprofesjonalnie, choć często trwale i głęboko - szeroko rozumianą tematyką indiańską, a także – choć w mniejszym stopniu – innymi ludami tubylczymi i pozostałościami tradycji słowiańskich.

Mimo ogromnej różnorodności osób identyfikujących się z PRPI, skupiających przedstawicieli wszelkich grup zawodowych, studentów, osoby starsze oraz młodzież licealna i gimnazjalną, można przyjąć założenie, że stanowią oni grupę, którą łączy zespół elementarnych wartości. Przede wszystkim największym szacunkiem otaczają oni elementy plemiennej kultury Indian, włączając w ten krąg zarówno jej aspekty materialne (na przykład, wytwory rzemiosła), kinetyczne (reguły postępowania) oraz psychologiczne. Szczególnie ten ostatni ukryty wymiar kultury, na którą składają się wiedza, postawy (jak na przykład, szacunek dla Matki Ziemi) i wartości, trudny do odkrycia dla badacza, ale też najbardziej interesujący i stanowiący o istocie grupy, warty jest przedstawienia.

 

II Część praktyczna - opis praktyk społecznych konstytuujących tożsamość i odrębność grupy

  1. Zloty

Działalność PRPI koncentruje się wokół organizacji wspomnianych już Zlotów, skupiających miłośników kultury Indian. W pierwszych takich, historycznych już dzisiaj spotkaniach uczestniczyło kilkadziesiąt osób; w ostatnim z nich, które odbyło się w dniach 20 – 29 lipca 2001r. w miejscowości Nowa Wieś Ujska, liczba uczestników przekroczyła 400 osób. W miarę rozrastania się Ruchu Przyjaciół Indian systematycznie powiększa się Krąg osób zainteresowanych tematyką, co pociąga za sobą coraz liczniejsze zjazdy. Uczestnictwo w Zlocie czasem jest jedyną okazją spotkania się ludzi, którzy często znają się jedynie z listów bądź kontaktów z Sieci. Niepowtarzalny klimat tych spotkań wzmacnia jeszcze fakt, że każdy zlot organizowany jest w innym miejscu; zawsze jednak jest to piękna okolica, która szczególnie latem sprzyja wytworzeniu niezwykłej atmosfery indiańskiej wioski. Uczestnicy spotkań mieszkają bowiem w większości w TIPI - indiańskich namiotach, w polskich warunkach zbudowanych z palików obciągniętych płótnem; oryginalne - indiańskie powstawały ze skór bizonów. Tipi, które pojawiły się już na szeroką skalę, tworzą krąg w centralnym punkcie obozu; namiotów standardowych z roku na rok maleje.

Podział terenu obozu, na część bardziej i mniej indiańską, nie wpływa na strukturę zlotu. W miarę możliwości wszyscy wspólnie spędzają czas przy głównym ognisku. Godne podkreślenia jest to, że na czas spotkania w cień odchodzą formalne podziały – kultura Indian, którą tak zafascynowani są uczestnicy zlotów, jest niezmiernie złożona. Co plemię, to obyczaj, określone zasady i specyficzne systemy wierzeń. Uczestnicy zlotów w większości jednak przyjmują generalne wzorce, zadowolając się kultywacją plemiennej drogi życia.

kultura zlotów

Kultura to sposób życia danej społeczności, suma wyuczonych wzorców zachowania się, postawy, przedmioty materialne. Składają się na nią zorganizowane i powtarzalne reakcje członków danego społeczeństwa, które kontynuuje tradycyjnie wyuczone zachowania. Choć każdy zlot ma inny charakter, istnieje zawsze przewidywalny zespół rytuałów. Ich znajomość stanowi fundament udanego spotkania Indianistów. Na płaszczyźnie wspólnych działań, wywodzący się z różnych środowisk uczestnicy zlotów, mogą osiągnąć porozumienie.

Popularność letnich spotkań i zwiększająca się tym samym liczba zlotowiczów, w nierównym stopniu zaznajomionych z ruchem Indian, wymusiła na organizatorach stworzenie specyficznej etykiety, do której przestrzegania zobowiązany jest każdy uczestnik letniego zjazdu. Przewodnik zamieszczono na stronie internetowej PRPI:

Zamysłem Autorów jest przede wszystkim przybliżenie nowym uczestnikom zlotów Polskiego Ruchu Przyjaciół Indian obyczajów panujących podczas - przede wszystkim - letnich spotkań indianistycznych. Widząc po raz pierwszy w życiu krąg rozstawionych tipi, mężczyzn i kobiety w indiańskich strojach, wiele nowych osób obawia się, czy ich zachowanie jest aby odpowiednie. Często po prostu nie wiedzą, co można, a czego nie powinno się robić na zlocie.

W poszczególnych działach omówione są - naszym zdaniem - najważniejsze zasady panujące na tego typu letnich spotkaniach. Oczywiście nie wszyscy zlotowicze podporządkowują się opisanym zwyczajom. (...) W żadnym jednak razie, nie jest to obóz indiański, a opisane zwyczaje - choć wywodzić się mogą z tradycji Tubylczych Amerykanów - są normami od lat przyjętymi, praktykowanymi i wciąż tworzącymi się w kręgu indianistycznym w Polsce.

Dobrze jest pamiętać, że wśród indianistów, każdy ma nieco inny punkt widzenia. Żeby dobrze i przyjemnie spędzić czas, starajmy się wzajemnie szanować i akceptować. Miejmy szacunek dla siebie wzajemnie, a sami też będziemy szanowani przez innych. Liczmy się ze słowem starszych, podporządkujmy prostym zasadom, a Zlot na pewno stanie się miejscem i czasem jakie będziemy dobrze wspominać.

 

spotkania

To, co się dzieje na zlocie, zależy przede wszystkim od inwencji twórczej uczestników. Każdorazowo organizatorzy przygotowują ramowy program spotkania. Najważniejszym z nich jest Uroczyste Otwarcie. Pierwszego dnia zlotu, po rejestracji i opłaceniu składki, na środku placu, przy głównym ognisku, uczestnikom zostaje przedstawiony organizator oraz poszczególne stowarzyszenia plemienne. Koordynatorem programu jest Rada Zlotu, skupiająca protoplastów PRPI oraz osoby cieszące się w grupie wyjątkowym szacunkiem z uwagi na swoją wiedzę w temacie indiańskim. Inauguracja zlotu ma szczególnie pokazowy charakter – większość osób występuje bowiem w odświętnych indiańskich strojach lub przynajmniej ma na sobie jakieś indiańskie ozdoby. Kulminacją takiego wieczoru są wspólne tańce oraz zabawy.

przestrzeń

Trawestując słowa brytyjskiego premiera - Winstona Churchilla – ludzie kształtują przestrzeń i przestrzeń kształtuje ludzi; tworzenie przestrzeni trwałej to podstawa organizowania działalności indywidualnej i grupowej. Na zlotach, jak już wyżej wspomniano, tipi i namioty ustawione są według z góry przyjętego założenia, które na pierwszy plan wysuwa tradycyjne indiańskie namioty, jako główny ośrodek życia zlotu. Najważniejszym składnikiem przestrzeni na pół trwałej na zlocie jest centralny plac, na którym najczęściej gromadzą się uczestnicy spotkań indianistycznych. “HOCOKA” (czyt. hoczioka) to po lakocku centrum, plac w kręgu tipi, otwarta przestrzeń będąca ośrodkiem życia obozowego, ale także symbolicznym Centrum Świata dla mieszkańców danej wioski czy obozu. Zasady związane z ideą Hocoki od niedawna przenikają na zloty PRPI. W związku z tym tradycja ta - i związane z nią praktyki - budzą wciąż sporo wątpliwości, nieporozumień i dyskusji (...) Czas pokaże, czy i w jakiej formie zachcemy zaakceptować “Hocoke” jako miejsce bezpieczne, dobre i przewidywalne, jako przestrzeń godną szacunku i ochrony, a także jako idee, która powinna nas zbliżać i łączyć, a nie dzielić.

ognisko

Bardzo często, szczególnie wieczorem przy Centralnym Ognisku odbywają się nieformalne spotkania, na których można zgłębić praktyczną wiedzę z zakresu indiańskich pieśni i tańców, lub posłuchać fascynujących legend z tego kręgu kulturowego. Obok Hocoke, Centralne Ognisko jest drugim najważniejszym fragmentem dospołecznej przestrzeni zlotu. Świadczy o tym m.in. zwyczaj zachowywania po zakończeniu zlotu jednej z żagwi, która ma potem dać początek ognisku kolejnego spotkania. Centralny Ogień “płonie stale” nie tylko w wymiarze symbolicznym. Specjalna grupa Strażników Ognia walczy z niepogodą i pilnuje płomienia, mając wyłączne prawo dokładania do ognia. W związku ze znaczeniem głównego ogniska, nie przygotowuje się przy nim i nie spożywa posiłków i napojów, zwłaszcza alkoholowych.

stowarzyszenia

a. Obwoływacze

Kolejne często spontanicznie spotkania ogłaszane są przez tzw. obwoływaczy, którzy dbają o to aby uczestnicy zlotów mieli pełną informacje na temat tego co się dzieje. Wyróżniają się donośnymi glosami (...) pięknymi sylwetkami ;-) i kochają ich wszystkie kobiety. Swoje usługi świadczą zarówno na rzecz organizatorów zlotowych imprez, jak i na indywidualne zapotrzebowanie zlotowiczów - wówczas zwykle po otrzymaniu symbolicznego "giftu" od ogloszeniodawcy. Zgodnie z tradycją obwoływacze korzystali z małego bębna, którego dźwięk zwracał uwagę na to, co mieli do przekazania. Na zlocie można ich rozpoznać po białym pasku na twarzy.

b. stróże porządku

Funkcję wewnętrznej, obozowej policji pełnią członkowie Stowarzyszenia Kangi Yuha - wzorowanego na lakockim Stowarzyszeniu "Posiadaczy Wron". Zadaniem straży porządkowej jest egzekwowanie wytycznych organizatora, regulaminu i podstawowych zasad zlotowej etykiety. Nie warto ich prowokować, czy wystawiać na próbę (choć są takimi samymi zlotowiczami, jak inni, to na służbie nie znają się na żartach i "podpadniecie im" może się skończyć przykrymi konsekwencjami, do natychmiastowego wydalenia ze zlotu lub wezwania państwowej policji włącznie). (...) Można ich rozpoznać po czarnym pasku na twarzy.

czas

W przeciwieństwie do zachodniej kultury Indianie nie przywiązują wagi do harmonogramu, nie posługują się więc pojęciem czasu przewodniego. Dawniej, (...) nim biały człowiek przybył na Wyspę Żółwia, Ludzie nie znali zegarków. Czas był wyznaczany przez zmieniające się pory roku, przez czas głodu w zimie i czas obfitości wraz z powracającymi bizonami. Życie toczyło się naturalnym rytmem, zgodnie z prawami Natury (...)

Życie na zlocie upływa według Indian Time– do zdarzeń dochodzi, “gdy coś dojrzeje”. Pory posiłków, spania, tempo mówienia, relacje czasowe pomiędzy spotkaniami...wszystko to dostosowane jest do naturalnego rytmu człowieka, nie związanego sztywno godzinami mijającymi na tarczy zegarka. Różnice miedzy dniem a nocą rozpływają się gdzieś i nikną wraz z kolejnym patykiem dorzucanym do ogniska... (...) Biały człowiek musi czuć, że panuje nad wszystkim. Stworzył pojęcie "czasu", zamknął go w zegarku i pozwolił mu "biec". Na zlotach nikt nie przestrzega specjalnie punktualności i słowo "spóźnić się" można wymazać ze słownika. Zresztą trudno tu mówić o "niepunktualności" kiedy dla wielu z nas świt czy wschód słońca to doskonała pora, żeby wrócić do siebie z jakiejś imprezy i iść spać... zaś zachód słońca to całkiem niezła pora na rozpoczęcie przygotowań do obiadu...

Zgodnie z teorią traktowania punktu zerowego, u Indian jaki i u zlotowiczów, ulega on rozmyciu. (...) Indian Time to brak potrzeby spieszenia się, bo wszystko ma swój czas. Nie jest to brak poczucia czasu, wyobraźni i szacunku dla innych...

rytuały

Powitania Indianistów są bardzo wylewne. “Bracia” i “siostry” bardzo często się przytulają, a tradycyjne “dzień dobry” polega na uchwycie dłońmi nawzajem za przedramię osoby, z którą się witamy, i mocne objęcie jej wolną ręką. Dystans intymny w społeczności polskich indianistów wydaje się więc mniejszy, niż ten, do którego jesteśmy przyzwyczajeni w kulturze zachodniej.

Obrzędowość i stosunek do indiańskich ceremonii nie ulega zmianom na kolejnych zlotach, pomimo powstawania kolejnych stowarzyszeń "tradycjonalistów" oraz miłośników poszczególnych plemion i regionów kulturowych. Nadal najpopularniejsze wydaje się "wszędobylskie okadzanie szałwią", podczas gdy np. ceremonie święcenia tipi, palenia fajki, czy szałasy potu odbywają się rzadko i zarezerwowane są dla wąskich grup "wtajemniczonych", połączonych wspólną intencją i więzią duchową. Od indywidualnych poglądów i kształtujących się dopiero grupowych obyczajów zależą takie - nie wszystkim zlotowiczom znane i nie przez wszystkich uznawane - postawy, jak szacunek dla ognia, bębnów, innych instrumentów muzycznych, toreb fajkowych, roślin, zwierząt, kamieni, itp.

Zakres kulturowy obejmuje również towarzyskie spotkania uczestników zlotu. Do tipi należy więc zapukać - zaskrobać palcem w płótno przy wejściu – i czekać na zaproszenie od kogoś, kto jest w środku. Skrzyżowane przed wejściem kije oznaczają zdecydowanie “NIE WCHODZIĆ!” i znak ten należy bezwzględnie uszanować. Składając pierwszą wizytę, dobrze widziane jest przyniesienie gospodarzom...wiązki chrustu. Po wejściu do środka należy zajęć miejsce, które wskaże gospodarz, lub osoba pełniąca tę rolę w razie jego nieobecności. (...) Wchodząc do tipi starajmy się iść w lewą stronę do prawej (tak jak wskazówki czasomierza) po okręgu za plecami siedzących osób. Czasem jednak jest ciasno i trzeba przejść pomiędzy gościem a ogniskiem - w dobrym tonie jest przeprosić, że na chwile przerywa się komuś dostęp do ognia i po prostu przejść dalej. Honorowym miejsce w tipi znajduje się najczęściej naprzeciwko wejścia - jest to miejsce zarezerwowane na ceremonialne, religijne przedmioty gospodarza lub po prostu znajduje się tam jego legowisko. Osoby o najniższym statusie, związanym na przykład z młodym wiekiem, zajmują miejsce przy drewnie, tuż przy wyjściu.

Uczestnicy zlotów nie uznają się za Indian. Darzą jednak wielkim szacunkiem magię, jaka otacza ceremonie. Tak jak prawdziwi Indianie, nie pozwalają na fotografowanie niektórych tajemnych obrzędów z udziałem świętych przedmiotów, takich jak Fajka czy, mającego symboliczną moc, Zawiniątka. W tradycji indiańskiej aparat fotograficzny jest złodziejem duszy.

wejście sensoryczne

Indiański świat stworzony przez uczestników zlotu, łuna ogniska padająca na namioty i tipi, dźwięki bębnów i rozmów, niezakłócane hałasami miasta... to wszystko sprawia, że obozowa rzeczywistość dostarcza zmysłom mnogości niezapomnianych wrażeń. (...) Noce. Och, noce wypełnione śpiewem, pulsujące rytmem bicia serca Matki Ziemi - jak pięknie to nazwał David. Iskry ognia ulatywały do gwiazd i nie wiedziałam już, czy ja jestem w niebie czy może niebo pochyliło się nad tą maleńką osadą. Nie słyszałam wtedy pijanych odgłosów faktorii ani ukraińskiej piosenki ludowej dobiegającej z tipi. Nie obchodziła mnie faza pieśni patriotycznych, bo siedziałam przy ognisku i gwiazdy były nade mną i gwiazdy były we mnie. Dzieci zawinięte w śpiwory spały tak spokojnie.

zabawa

Przedział wiekowy uczestników zlotów rozpościera się od wieku niemowlęcego do starczego. Jednakże wszyscy zlotowicze z równą chęcią włączają się do indiańskich gier i zabaw, które są odbiciem kultury pierwotnych mieszkańców Ameryki i jej istotnym składnikiem. I tak, w obozie każdy wojownik lub squaw może nauczyć się pod okiem doświadczonych braci rzucania lassem lub strzelania z łuku.

Taniec. Bez niego zloty nie byłyby tym czym są. Najbardziej znaną odmianą tańców plemiennych są POWWOW , na które w tradycji indiańskiej zjeżdża wiele plemion, aby tańczyć, śpiewać, uprawiać hazard, odwiedzić przyjaciół i rodzinę. Punktem centralnym każdego powwow jest taniec - cykl tańców towarzyskich otwartych tzn. takich, w których każdy może wziąć udział zwanych Intertribals, połączonych z zawodami w kilku tanecznych kategoriach, takich jak Men's Fancy (Taniec Fantazyjny mężczyzn), Women's Jingle Dress (Taniec kobiet w Sukniach Dzwonkowych), Men's Traditional (Taniec Tradycyjny mężczyzn). Tańce te oparte są na tańcach tradycyjnych, które niegdyś były częścią obrzędów duchowych, obrzędów uzdrawiających, przygotowaniem do wojen czy polowania.

ubiór

Na ogromnej polanie stoi około 30 tipi. Za nimi miasteczko zwykłych namiotów. Witają nas organizatorzy ubrani jedynie w przepaski na biodrach i koraliki. - Przy takiej temperaturze przepaska to jest to - mówią. Widok nagich osób, szczególnie w czasie kąpieli, też nie należy do rzadkości.

Na zlocie panuje swoboda jeśli chodzi o strój, choć najbardziej pożądany jest ubiór wzorowany na strojach indiańskich - chodząc w nim może się czuć jak u siebie. Zlot (...) to jest właśnie miejsce, gdzie można swobodnie chodzić 'po indiańsku'. Teoretycznie brak indiańskiego stroju nie powinien stać się powodem dyskryminacji, jednakże często zdarza się, że mniej doświadczeni zlotowicze czują się traktowani nieco gorzej z powodu nieposiadania odpowiedniego odzienia. Braki mogą nadrobić następnym razem, a na zlocie zawsze znajdą się ci, którzy potrafią doradzić, jak samodzielnie wykonać prawdziwy strój indiański – tzn. taki, na którym żaden motyw jest dziełem nie przypadku, a wynika z dogłębnej znajomości plemiennej symboliki.

(...) - Z paciorami zawsze było cienko. - Raz się dowiedział, że są w Łomży, pojechał, za całą pensję (Psiak jest masażystą, ale wtedy jeszcze pracował w lesie, w Bieszczadach) kupił 42 kartony, w ulubionych kolorach: błękitnym, czerwonym, żółtym. Można je czasami dostać, po 400 tys. za kilogram, ale tylko czarne i białe - dziewczyny wyszywają sobie nimi sukienki na dyskotekę. Bywają także perełki, do sukien ślubnych. Ciężkie są, bo obowiązkowo szklane. Dziurki mają tak małe, że trzeba igły sprowadzać ze Stanów. A paciorki są czeskie, z Jablonexu. Przecież Indianie w Ameryce też mają czeskie, nie wiedziała pani? Kolumb im zawiózł. Wtedy w Europie były dwie fabryki, jedna we Włoszech, druga właśnie w Czechach. Indianie oddawali za nie wszystko. Dzisiaj czeskie koraliki trafiają do indiańskich rezerwatów przez Hongkong.

zasady

By porozumieć się z innymi, trzeba nauczyć się odczytywać nieme komunikaty, znać niepisane zasady, stanowiące fundament danej kultury. Takim podstawowym prawem w ruchu indianistycznym jest wymóg szacunku, jaki należy się starszym członkom grupy, niezależnie od zajmowanego przez nich stanowiska. "Siwe Włosy" nie zawsze muszą mieć rację, ale zawsze należy wysłuchać ich głosu.

ograniczenia/ zakazy

Hey-a-a-hey!Hey-a-a-hey!Hey-a-a-hey!Hey-a-a-hey! Praojcze, Wielki Duchu! Nachyl się ku Ziemi, abyś mógł usłyszeć mój głos! (...) Powiedzieliśmy białym ludziom, żeby pozostawili nas w spokoju, że chcemy żyć tak, jak nasi praojcowie. Biali jednak podążają za nami. Oni są złymi nauczycielami! Ich wzrok jest obłudny, dopuszczają się podstępnych, zdradzieckich czynów. Uśmiechają się do biednego Indianina, aby go oszukać, potrząsają jego rękę na powitanie, aby zdobyć jego zaufanie, a potem upijają wodą ognistą i niszczą jego rodzinę. Ich oddechy zatruwają Indian jak jad żmii. Już nie jesteśmy bezpieczni! (...)

Spożywanie alkoholu na zlocie jest sprawą dyskusyjną. Wbrew zasadom jest jednak obnoszenie się z nim oraz picie w miejscach publicznych za co można nawet zostać wyrzuconym. Jeszcze bardziej restrykcyjne przepisy dotyczą środków odurzających.

zaplecze logistyczne

Jedynym miejscem, w którym na terenie zlotu można konsumować napoje wysokoprocentowe jest “FAKTORIA”, czyli zlotowy sklep i jego najbliższe otoczenie. Generalnie jednak, starzy bywalcy zlotów nieprzychylnie patrzą na “woodstockowe zwyczaje” upowszechniające się na indianistycznych spotkaniach.

rozwój w czasie

Z założenia w zlotach uczestniczą osoby połączone wspólną miłością do Matki Ziemi i całej Natury, dlatego podstawowym wymogiem zachowania się na terenie obozu jest poszanowanie dla środowiska. Tak jak na pierwszych zlotach, i na tym ostatnim nie było prądu; miłośnicy Indian systematycznie powiększają swój ekwipunek. Z roku na rok pojawia się coraz więcej urządzeń ładowanych bezpośrednio z akumulatora samochodowego. Obecność znaków naszych czasów, jak telefonów komórkowych, nie podoba się wszystkim Indianistom. Narzekają oni, że zloty utraciły swój kameralny charakter i z biegiem czasu coraz więcej w nich kultury “białego człowieka”.

uczestnicy

Spośród osób uczestniczących w zlotach można wyróżnić dwie podstawowe grupy – stałych bywalców oraz nowych uczestników, którzy przyjeżdżają w charakterze obserwatorów, powodowani ciekawością “życia polskich dzikich”, lub właśnie są na etapie rozwijania swojego nowego hobby – zainteresowania kulturą Indian.

W tak zwanej starej gwardii też widoczne są podziały. Z jednej strony, na zloty po raz n-ty przyjeżdżają aktywiści PRPI, miłośnicy indiańskiej drogi życia, nie manifestujący jednak wyraźnie swojej przynależności do określonego stowarzyszenia. W wielu wypowiedziach stałych uczestników zlotów daje się zauważyć niechęć, irytację do grupy określanej mianem tradycjonalistów. Skupia ona ludzi, którzy nie tylko ulegli fascynacji kulturą indiańską, ale też w warunkach polskich usiłują żyć tak jak Indianie. Przykładają w tym wielką wagę do zewnętrznych atrybutów tej kultury i dystansują się wobec reszty PRPI. Trudno ocenić, jak poważny spór toczy się wewnątrz Ruchu, nie będąc “w środku”.

język

W charakterystyce grupy kulturowej nie można pominąć języka, który (...) stanowi główny czynnik kształtujący myślenie. Człowiek postrzega świat także przez język – aby zrozumieć realny świat konstruowany przez daną społeczność, należy zbadać jej nawyki językowe.

Polscy miłośnicy Indian nie wytworzyli wyraźnie odbiegającego od standardowego języka. Posługują się standardową składnią, wplatając jednak w swoje wypowiedzi słownictwo, które może być niezrozumiałe dla osób niewtajemniczonych w kulturę indiańską:

III W wieloświecie

A gdy zlot się kończy i wracamy do "cywilizacji", zakładamy odłożone na bok czyste ciuszki...i zakładamy zegarki - każdy z miłośników Indian żyje także w innym świecie, w innych społecznościach. Nie oznacza to jednak, że muszą rezygnować z wzajemnych kontaktów.

Polscy miłośnicy Indian do dyspozycji mają:

1. listy dyskusyjne, czaty

  1. księgi gości i strony internetowe poświęcone tematyce indiańskiej
  2. organizacje, m.in. Polskie Stowarzyszenie Przyjaciół Indian
  3. niecykliczne spotkania organizowane przez PRPI
  4. akcje, petycje, protesty

  

V Bibliografia:

  1. Maria Wiernikowska “Winnetou? Nie znam faceta!” w: “Gazeta Wyborcza” nr 232, Warszawa, z dnia 1992/10/02, str. 10
  2. E.T. Hall “Ukryty wymiar”
  3. E.T. Hall “Bezgłośny język”
  4. http://dakota.prv.pl
  5. http://www.indianie.eco.pl/zloty.htm
  6. Maja Fenrych-Majewska “Powwow - Wspólne Wyznanie” w: “Tawacin” w 1997 roku, nr. 2(38) Lato
  7. Katarzyna Tomaszewicz “Indianie w Puszczy Knyszyńskiej” w: “Gazeta Wyborcza” nr 171, Warszawa, z dnia 1994/07/25, str. 2
  8. Ralph Linton “Kulturowe podstawy osobowości”
----------

Ja, Ola Wojtaszek, wyrażam zgodę na bezpłatne umieszczenie mojego tekstu pt. POLSCY INDIANIE JAKO GRUPA KULTUROWA na witrynie www.indianie.eco.pl, z zastrzeżeniem, że wszelkie zmiany w nim będą ze mną konsultowane. Autorka jest absolwentką studiów magisterskich na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna UJ w Krakowie.