"Ja"

Cale życie człowiek czegoś szuka: wolności, miłości, ciepła ogniska domowego...szuka - błądzi, szuka - błądzi...

Czego szuka naprawdę? Swojego ducha? Sumienia? Spirytualnej świadomości swojego bytu?

Czym są uczucia? Dlaczego zapomina się o własnym "ja" ? Dlaczego tak ciężko odkryć jest siebie? Czy w ogóle istnieje "ja" ? Może to tylko ciało, woda, powietrze...

Błądzę -szukam... błądzę - szukam...

Czy "ja" błądzę? Czy moja fascynacja "światem Indian" jest tym, czego szukałam?

Jestem katoliczka, wierzę w Boga...Czy jest w tym cos złego, iż otrzymałam "indiańskie błogosławieństwo"? W tym , że modliłam się wraz z nimi? W tym, że próbowano odegnać ode mnie złe duchy, które spowodowały, że nie potrafię odnaleźć własnego "ja" ?

Czy teraźniejsza "ja" to ta sama "ja"? Czy to duch przeszłości, który wstąpił we mnie poprzez nie do końca zrozumiana przeze mnie ceremonię?

 

"Orle pióro"

Było mi źle, siedziałam w obcym mieszkaniu, pełnym dziwnych, tajemniczych przedmiotów... Płakałam. Nie...łzy same leciały

Przyjaciel podarował mi orle pióro. "Ono ochroni cię od zła, duchy indiańskich przodków będą z tobą, weź je... wstań...- powiedział

Wziął do ręki przedmiot w kształcie białej muszli, skruszył jakąś tajemniczą roślinę i podpalił...mamrotał dziwne słowa, w ręce trzymał plik orlich piór.

Właśnie nimi kierował na mnie dym o przenikającym, ostrym zapachu...Czułam, że ogarnia on całe moje ciało. Nie chciałam płakać, ale łzy nie chciały przestać spływać po mojej twarzy, chciałam krzyczeć...

Wziął inną roślinę...podpalił...Przyjemny zapach rozniósł się wokół mnie.

Nadszedł spokój...

A orle pióro - zawsze będzie przy mnie....

Alicja Sordyl; wrzesień 2000, Floryda

Relacja Alicji

PRPI