[ "TAWACIN" 2 (50) Lato 2000 ]

 

Zwierzenia Cienia

 

93. Jak się nie wie o czym pisać to się pisze o historii - pomyślałem z odrobiną rezygnacji, zastanawiając się nad tym, co miałbym tym razem do powiedzenia (napisania). Ale też - o czym innym wypada pisać w tym - jubileuszowym jak by nie było - numerze "Tawacinu"? Pamięć jest bogactwem narodów. Zwłaszcza tak ceniących tradycję, jak narody tubylcze. Pamięć jest też tym, co z czasem dodatkowo łączy kolejne pokolenia ludzi związanych wspólnymi ideami i wartościami - jak choćby w Polskim Ruchu Przyjaciół Indian. Pamięć buduje nowe więzi i opiera je na sięgających coraz dalej w przeszłość wspomnieniach i tradycjach. Może raz jeszcze sięgnę więc do pamięci, by przywołać tych kilka zjawisk, które - moim przynajmniej zdaniem - zapiszą się na trwałe w historii naszego Ruchu.

94. Piętnaście lat temu, na IX Zlocie koło Suwałk (czy ktoś to jeszcze pamięta?), w skromnym trzyosobowym składzie (dwóch Marków i Miś) zdecydowaliśmy się na stworzenie nieregularnego "Przeglądu PRPI". Byliśmy pełni wątpliwości co do trwałości naszego pomysłu. Uzależnialiśmy je od zainteresowania i uczestnictwa Czytelników w przygotowywaniu kolejnych wydań "Tawacinu". I chyba nawet nie śniliśmy, że przetrwamy tak długo, tworząc najtrwalsze bodaj w historii PRPI przedsięwzięcie (wcześniejsze gazetki polskich indianistów nie miały więcej, niż kilka wydań). A jednak udało się to nam, głównie dzięki - muszę i chcę to napisać - dalekowzroczności i wytrwałości obecnego wydawcy i redaktora naczelnego "Tawacinu", Marka Maciołka. Jego wizja profesjonalnego pisma o Indianach sprawiła, że już w pierwszym numerze napisaliśmy, że "tylko wtedy (i po spełnieniu niezbędnych wymagań organizacyjno-prawnych) możliwe będzie zrealizowanie marzenia nas wszystkich - prawdziwego, wartościowego i atrakcyjnego pisma o sprawach tubylczych Amerykanów, ich przyjaciół w Polsce i na świecie". Dziś zrobienie czasopisma wydaje się takie proste. My przez 15 lat 50 razy zaczynaliśmy od podstaw, mobilizowani mglistą dla nas wizją Marka. To głównie dzięki niemu ta wizja nabrała realnych kształtów i głównie od niego zależy jej przyszłość. Mądrości, wytrwałości, wielu pomysłów i wsparcia przyjaciół, Marku!

95. Zorganizowany z inicjatywy Dennisa Banksa indiański Święty Bieg - Europa '90 z Londynu do Moskwy (i kilka następnych, w Ameryce Pn. i Japonii) - a także ich europejskie odpowiedniki - przyniosły w latach 90. zupełnie nową jakość w naszych kontaktach z Indianami i przyjaciółmi Indian z innych krajów. Przez kilka lat Biegi i towarzyszące im działania (choćby na rzecz uwolnienia Leonarda Peltiera) wręcz zdominowały życie niemal całego Ruchu. Ostatnio Krąg Biegaczy staje się co prawda pojęciem bardziej symbolicznym, niż praktycznym, ale doświadczenia i kontakty, jaki nam po Biegach pozostały zmieniły w PRPI bardzo wiele. Cytat z 15. numeru "Tawacinu" - "Dla wielu z nas ten Bieg nigdy się nie skończy" - ma szansę pozostać aktualny.

96. Gdy przed dziesięciu laty historyczne przemiany w Polsce otwierały przed nami nowe możliwości działania w kraju i kontaktów z zagranicą, grono kilkudziesięciu osób z Ruchu uznało, że najlepszym sposobem na możliwie najpełniejsze wykorzystanie nowych szans oraz własnych doświadczeń będzie zarejestrowanie Polskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Indian - pierwszej legalnej ogólnopolskiej organizacji, stworzonej od postaw przez indianistów. Pierwsze kilka lat działalności PSPI dało się zauważyć i niewątpliwie wzbogaciło dotychczasowe formy działania Ruchu oraz ogólną wiedzę o Indianach w Polsce. Członkowie i sympatycy PSPI inicjowali też i włączali się w różne krajowe i międzynarodowe działania na rzecz Indian. Sporo przy tym nauczyliśmy się i zrozumieliśmy - nierzadko na skutek własnych błędów rewidując swoje poglądy, ambicje i oczekiwania. Dziś zbiorowa działalność PSPI - podobnie jak zapotrzebowanie na tego rodzaju formalną, wielofunkcyjną organizację - należą już chyba niepowtarzalnie do przeszłości. Mamy teraz nowe możliwości działań lokalnych i globalnych (Internet!) oraz nowe pokolenie ludzi gotowych na różne inne sposoby działać na rzecz Indian. Dlatego czas być może na podsumowanie roli PSPI w mijającej dekadzie i zamknięcie tej karty naszej wspólnej historii.