Pomyślmy, co i jak świętujemy...
Amerykanie - a za nimi spora część świata - obchodzą w roku dwa święta związane z Indianami. Jest to 12 października, zwany zwykle Dniem Kolumba oraz listopadowe Święto Dziękczynienia. To, że oba te święta związane są z Indianami nie znaczy wcale, że Indianie cieszą się z nich. Wręcz przeciwnie, wiele tubylczych grup i organizacji protestuje przeciwko upamiętnianiu wydarzeń osób, które sprowadziły na tubylczych Amerykanów tak wiele nieszczęść. Indianie muszą przy tym walczyć nie tylko z silnym lobby amerykańskich potomków Włochów i Hiszpanów, dla których Kolumb pozostaje wiuelkim odkrywcą i bohaterem narodowym. Muszą także stawiać czoło dominującej wciąż stereotypowej wizji historii i kultury, według której przedkolumbijska Ameryka była zamieszkiwana przez "przypominających zwierzęta dzikusów" (to cytat z dzisejszej znanej katolickiej gazety z USA!). Muszą przypominać, że nie dla wszystkich jest takie oczywiste, że to dzięki Europejczykom w Ameryce wszystko zmieniło się na lepsze, zatriumfowała cywilizacja, technika, prawdziwa demokracja i wolna przedsiębiorczość.
Indianie mają oczywiście nieco inne zdanie w tej sprawie i od lat dopominają się, by ludzie brali pod uwagę także ich uczucia i oceny. W niektórych amerykańskich miastach i stanach mieszkańcy uwzględnili już indiańskie opinie i postulaty, zmieniając zarówno samą nazwę, jak i sposób świętowania tych dni. Zmieniło się to nawet w Dakocie Południowej, gdzie wielu białych mieszkańców nigdy nie przepadało specjalnie za Indianami. Zamiast Dnia Kolumba, od niedawna świętuje się tam Dzień Tubylczych Amerykanów. W wielokulturowym centrum w Sioux Falls odbyło się z tej okazji duże pow-wow i indiańskie targi, w których wzięło udział ponad 1000 osób. W prowadzonym przez rodzinę Korczaka Ziółkowskiego Centrum Szalonego Konia Indiańscy mówcy, gawędziarze i artyści przedstawiali tubylcza wersję historii i wizje świata.
Także w Dakocie Północnej zamiast Dnia Kolumba obchodzony jest obecnie Dzień Pierwszych Narodów, a Indianie przedstawiają wszystkim zainteresowanym swoją kulturę, przybliżają wkład Indian w dorobek ludzkości i zachęcają młode pokolenie Indian do kultywowania tradycji przodków i dumy z własnego pochodzenia. W Oregonie studenci tamtejszego uniwersytetu zorganizowali Dzień Tubylczej Solidarności, na który zaprosili władze i mieszkańców stanu, a także tak znanych tubylców, jak John Trudell czy Wilma Mankiller. Dzięki takim przedsięwzięciom wielu ludzi po raz pierwszy odkrywa, że istnieją różne spojrzenia na skutki podróży Kolumba. Dopiero przy okazji 12 października Amerykanie dowiadują się, że Indianie mają prawo mieć własne, zdecydowanie odmienne zdanie na te sprawy. I dopiero teraz zaczynają rozumieć, że Indianie wcale nie byli jedyną stroną, która skorzystała w wyniku spotkania kultur - spotkania zapoczątkowanego przez jednego zagubionego żeglarza. Pytanie, czy i my, Polacy i Europejczycy, wciąż nie wiemy o tym za mało?
Co najmniej od roku 1992, czyli od pięćsetnej rocznicy poczatków kolonizacji Ameryki i pierwszego Spotkania Dwóch Światów, Indianie obu Ameryk coraz głośniej mówią własnym głosem o wszystkim co z tym związane. Zabierają głos w ONZ i innych organizacjach miedzynarodowych, występują w mediach i na uniwersytetach, organizują okolicznościowe imprezy edukacyjne i kulturalne. Wciąż często muszą też protestować przeciw anty-indiańskim, rasistowskim i europocentrycznym akcjom, wypowiedziom i uroczystościom, których w wielu krajach świata nie brakuje. Dzięki temu indiańską prawdę o historii i roli Indian uwzględniają stopniowo rozmaite władze lokalne, a także państwowe.
W krajach Ameryki Łacińskiej (do dziś najbardziej "indiańskiej") z jednej strony zmiany sięgają czasem szczytów władzy (do władzy dochodza np. pro-indiańscy prezydenci), a z drugiej - ostatnie izolowane dotąd plemiona Amazonii doświadczają współcześnie dramatycznej rzeczywistości z czasów Kolumba. To co dziś spotyka ostatnie pierwotne społeczności kontynentu nie różni się znacząco od tragicznego zwykle losu, który spotykał tubylcze plemiona obu Ameryk przez ostatnie 500 lat. I wciąz wielu ludzi uważa to za "normalne". Dlatego spór o Kolumba i jego święto nie jest tylko czysto teoretycznym sporem polityków, czy akademicką dyskusją o historii. Podróż Kolumba - a jeszcze bardziej jego lekceważący stosunek do ludzi, których błędnie nazwał "Indianami" - do dziś wpływają negatywnie na losy całych narodów i na nasz sposób myślenia.
Na szczęście głos Indian - choć wciąż marginalizowany - nie pozostaje całkiem bez echa. Organizacja Narodów Zjednoczonych powołała po latach Stałe Forum Tubylcze i proklamowała drugą już Dekadę Ludów Tubylczych. Prezydent Wenezueli Hugo Chavez nakazał zmienić nazwę święta obchodzonego 12 października z "Dnia Rasy" na "Dzień Tubylczego Oporu", a z centralnego placu stolicy Wenezueli usunięto pomnik Kolumba. Indianie z dumą nawiązują do swego dziedzictwa i uświadamiają nam wszystkim, ile im zawdzięczamy. Czasem też - wystawiają za to słuszny rachunek. Pomimo tego typu działań potrzeba jeszcze wiele czasu i działań wielu ludzi, by 12 października przestał się kojarzyć wyłącznie z zabłąkanym Kolumbem.
Myślenie z epoki Krzysztofa Kolumba wydaje się równie trwałe jak jego błąd. 12 października nigdy zapewne nie będzie wyłącznie świętem Tubylczych Narodów Obu Ameryk - choć na takie święto na pewno zasługują. Podobnie jak sami Indianie, miejmy nadzieję, że z czasem uda się jednak doprowadzić do tego, by - także dzięki polskim przyjaciołom Indian i innym ludziom otwartym na różne kultury świata - był to dzień Spotkania Dwóch Swiatów, dzień ich wzajemnego poznania i zrozumienia. Pomyślmy więc raz jeszcze - co, jak i dlaczego świętujemy...
Marek Nowocień (12.10.2005)
{ more... ]