Dynie wszędzie...

Dynie, dynie wszędzie. Dynie w pubach, u jubilera, w informacji turystycznej. Na chodniku i we wnętrzu. Z zębami i bez. W paski i normalne. Stary Rynek-przebieraniec na starość się zamerykanizował.

Czy to ślepe naśladownictwo, czysty bizness, czy świadoma tolerancja i akceptacja nieswoich tradycji? Bo jeśli to ostatnie - niech nikt nie śmie parsknąć ironicznym śmiechem, gdy zakładam mokasyny.

A tak w ogóle, jeśli ktoś jeszcze kiedyś spyta mnie o moje śmieszne hobby "dlaczego Indianie?", zapytam go również i ja: "dlaczego walentynki, dynie i Halloween?". Dynia powinna skutecznie zamknąć usta.

Trzy Bobry