Zawiniątko Bobra według Indian Sarcee

Zawiniątko Bobra Indian Blackfeet

Lecznicze zawiniątka należały do najcenniejszych rzeczy w plemieniu. Zawiniątkiem mogło być wszystko, od kilku piór owiniętych w skórę lub materiał do wielu różnych przedmiotów - skór zwierząt i ptaków, korzeni, skał, kamiennych fajek, itp. - przechowywanych w dużej torbie z surowej skóry, w której wszystko miało określone znaczenie i wymagało stosownej pieśni za każdym razem, gdy jego właściciel wyjmował to na światło dzienne. Posiadanie świętego zawiniątka sprowadzało na właściciela szczęście i bogactwo.

Wśród spokrewnionych z Blackfeet Indian Sarcee jednym z dwóch najcenniejszych leczniczych zawiniątek było Zawiniątko Bobra, związane zarówno z Tańcem Słońca, jak i z uprawą tytoniu. Poniższy opis jego pochodzenia pochodzi od byłego właściciela Zawiniątka.

Pewnego dnia myśliwy zauważył stado bizonów nieopodal jeziora. Zsiadł z konia i ukrył się w zagłębieniu terenu. Kiedy bizony zbliżyły się, zastrzelił najtłustszego z nich. Po przewróceniu zwierzęcia na grzbiet usunął wnętrzności i ułożył na stosie część mięsa. Następnie znowu przewrócił ciało, ułożył kolejny stos mięsa odciętego z nóg i odrąbał żebra.

Kiedy zajęty był oprawianiem bizona, na brzegu jeziora pojawiła się ryba i zaczęła krążyć wokół niego. Była to duża ryba z rogiem na głowie.

"Nie bój się mnie, synu" - powiedziała ryba. "Widzisz ta chmurkę tam, na niebie? To są ptaki grzmotu. Chcą mnie złapać, ale ponieważ boja się ludzi, ochronisz mnie przed nimi." Wtedy z nieba pojawiły się grzmoty i powiedziały do myśliwego: "Synu, odsuń się. Chcemy zjeść tego wieloryba. Czego on chce od ciebie?"

"Nie zabijajcie go" - odparł myśliwy. "On poprosił mnie o opiekę."

Grzmoty przemówiły ponownie: "Synu, on nie ma tyle siły co my."

"To nieprawda, mój synu" - przerwał wieloryb. My, którzy żyjemy na ziemi, mamy większa moc niż ci, co żyją na niebie. Grzmoty przychodzą tylko raz w roku. Nie mają dość siły, by zostać z tobą. Jeżeli oddasz mnie im, któregoś dnia zabraknie ci wody. Ale jeżeli mnie ocalisz, dam ci to zawiniątko."

"Synu" - odrzekły grzmoty. "Jeśli oddasz nam tę wielką rybę zawsze będziesz miał to, o czym zamarzysz."

Myśliwy wysłuchał obu stron i zastanowił się nad tym, co powiedzieli. Następnie odparł: "Żal mi tego wieloryba, ale będę łaskawy także dla was. Darujcie sobie wieloryba i weźcie tego tłustego bizona."

Grzmoty odrzekły: "Przykro nam zabierać twoje mięso, synu, ale oszczędzimy wieloryba."

Odsunęły się trochę, a następnie spadły gwałtownie i zabrały całe bizonie mięso. Gdy ponownie zniknęły w niebie, wieloryb przemówił znów do myśliwego: Zrób worek podobny do tego" - i pokazał myśliwemu żołądek młodego bizona. "Napełnij go zgodnie z moimi wskazówkami. Będę pomagać ci przez całe życie z wdzięczności za to, że ocaliłeś mi życie."

Wtedy myśliwy odprowadził wieloryba do jeziora. Zanim się zanurzył, wieloryb rzekł: "Odtąd zawsze wrzucaj coś do jeziora jako ofiarę dla mnie. A teraz wróć do domu i zrób zawiniątko. Włóż do worka skórę każdego żywego stworzenia. Włóż tam też trochę tytoniu i trzymaj tam trochę jagód jako pokarm dla mnie. Na wewnętrznej stronie worka narysuj moja podobiznę. Na zewnętrznej stronie narysuj grzmoty. Nie zapomnij moich instrukcji i nigdy nie oddawaj swojego zawiniątka innemu plemieniu."

Zanim zanurzył się w wodzie, wieloryb zaśpiewał też myśliwemu pieśni bobrów.

Człowiek wykonał wtedy Zawiniątko Bobra zgodnie z instrukcjami wielkiej ryby a przed śmiercią wręczył je następnemu mężczyźnie. I tak było przekazywane wśród Sarcee przez wszystkie pokolenia od czasów tamtego myśliwego.

 

Na podstawie http://tigerlily_1.tripod.com/beaverbundle.html przełożył Marek Nowocień