Kiedy rozmyślam o toruńskim Pow Wow,
przychodzą mi do głowy różne myśli.
Organizacja tego spotkania nie była łatwa
, ale warto było podjąć to wyzwanie.Jeszcze raz podkreślę nieocenioną
pomoc p. Grzegorza Borka – Europejskie Centrum Współpracy Młodzieży i p. Andrzeja Drozdowskiego – dyrektora X Liceum w Toruniu. Bez ich pomocy nie było by nas stać na zorganizowanie tej imprezy. Dla informacji podam, że “Wiosenne Pow Wow ” zostało przygotowane bez udziału sponsorów. Niektóre osoby były zdziwione tym, ze musiały zapłacić za uczestnictwo. Sądzę, że wynika to z przyzwyczajeń ze starych zlotów i spotkań.Niestety w dzisiejszych warunkach nie da się zorganizować czegokolwiek bez kosztów. Nie są to spotkania kameralne w lesie lub świetlicy MDK.
Cieszę się jednak przede wszystkim z tego, że większość uczestników nieźle się bawiła.
Moim zdaniem (jako współorganizatora) impreza ogólnie była udana. Cieszy mnie również wizyta
Sat Okha i możliwość uhonorowania jego osoby właśnie w Toruniu.Najważniejsze jednak jest to że na
Pow Wow przyjeżdżają ludzie z różnych kręgów, opcji i zainteresowań a skupionych wokół idei PRPI. Dzieje się to o co Huu-Ska Luta nawołuje już od dawna. Likwidujmy wszelkie niewidzialne mury i podziały. Wspomagajmy różne dobre inicjatywy i pomysły. Nie stójmy z boku – róbmy coś razem.Bądźmy Przyjaciółmi również dla samych siebie. Polski Ruch Przyjaciół Indian to wiele osób, dróg i poglądów. Dlaczego mają nas one dzielić a nie łączyć
?Niech zgromadzenia Pow Wow staną się prawdziwym świętem polskich indianistów.
Okazją do spotkań, wspólnej zabawy, rozmów i wymiany wiedzy oraz poglądów. A przede wszystkim okazją do integracji tak mocno zróżnicowanego środowiska indianistycznego w Polsce. Wierzę, że tak będzie.
Do zobaczenia na Zlocie i następnym jesiennym Pow Wow w Katowicach.
Pozdrawiam
Dariusz Lipecki