Miałem okazję być w Wiosce Indiańskiej - w Biskupinie, przez tydzień. Myślę, że to była jedna z najbardziej udanych i inspirujących imprez indianistycznych, a kto wie czy nie najlepsza w ciągu ostatnich kilkunastu lat.
Największa oczywiście w tym zasługa samych indiańskich gości, z których pobytu skorzystaliśmy my – współtworzący Wioskę – chyba najbardziej. I nie chodzi mi tu tylko o możliwość uczestniczenia w obrzędach przez nich prowadzonych, ale także o wspólne przebywanie ze sobą, rozmowy, żarty, wzajemną obserwację. Przez te kilka dni przebywając w tak d
oborowym towarzystwie – Indian i przyjaciół z PRPI – poczułem się jakbym był w rezerwacie indiańskim, a nie w Polsce. W rezerwacie w którym dzień zaczynał się o świcie od ceremonii Świętej Fajki, w którym czas wypełniała praca czy to przy wyprawianiu skór, czy przy suszeniu mięsa, czy przy tańcach lub snuciu opowieści o indiańskim życiu czy zwyczajach, i w którym dzień kończył się wspólnym oglądaniem wideo z powwow lub też rozmowami o tańcach, śpiewie czy tradycjach.W czasie obrzędów czy to Szałasu Potu, Fajki czy też pierwszego w Polsce ślubu indiańskiego w tradycji Czarnych Stóp wielokrotnie musiałem przewartościowywać swe sądy i utarte schematy dotyczące zdobytej wiedzy na ten temat. Okazywało się, że moje i innych poglądy jak powinno wyglądać to czy tam
to były mało warte.Tej wiedzy nie można zdobyć czytając etnograficzne dzieła, można to poznać obserwując Indian i żyjąc z nimi. Obserwując życie ludzi, których codzienność tak bardzo przeplata się z duchowością, że tworzy nierozerwalną całość.
Dziękuję Leonowi, Rickowi, Toddowi, Elsie i Amarette, że zechcieli podzielić się z nami tak wieloma sprawami, że zwrócili nam uwagę na tyle spraw, że próbowali pokazać nam jak żyje ich lokalna społeczność.
To dzięki nim na chwilę przeniosłem się do Browning, kiedy spada pierwszy śnieg, a wszyscy spotykają się by tańczyć i śpiewać razem całą noc.
Dziękuję Olkowi Danylukowi dzięki któremu to nasze spotkanie mogło dojść do skutku na miejscu tak ważnym dla tradycji i historii tych ziem na których przyszło nam żyć.
Arek Kilanowski