Indianie o sobie - 20 lat temu…
Ponieważ wciąż ciężko w Polsce o informacje o współczesnej historii Indian XX wieku, a zwłaszcza o poznanie ich własnego głosu o ważnych dla nich sprawach – przypominamy niektóre “gorące” tematy, którymi przed trzydziestu i dwudziestu laty żyły czasopisma Indian Ameryki Północnej. Większość poniższych notatek pochodzi z popularnego wówczas - i docierającego także do Polski - czasopisma "Akwesasne Notes", wydawanego przez Naród Mohawków z Akwesasne.
Od tamtej pory wiele zmieniło się w Kraju Indian i wiele z tych spraw to już mocno zamierzchła i zapomniana przeszłość. Jednak część ówczesnych tematów i opinii pozostaje aktualna, pewne nazwy i nazwiska wciąż są znane, a niektóre - znacząco wpłynęły na dalsze losy tubylczych Amerykanów. Z tego względu interesującym może być przypomnienie, jak postrzegało te sprawy poprzednie pokolenie Indian, dojrzewające do życia publicznego w burzliwych latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia.
Niezależnie od ich – dyskusyjnego czasem - znaczenia dla samych Indian, często były to problemy i nazwiska znane i ważne w czasach budowania Polskiego Ruchu Przyjaciół Indian - przynajmniej dla redaktorów radykalnych indiańskich gazet i wielu sympatyków tubylczych Amerykanów. Wpływając na poglądy ówczesnych indianistów, wpływały zarazem na przyszły kształt Ruchu. I dlatego też warte są poznania przez zainteresowanych zarówno złożonymi tubylczymi losami, jak i różnorodnymi korzeniami PRPI.
Czytając poniższe notatki pamiętajmy, że - choć czasem trudno w to uwierzyć - cofamy się w czasie o całe pokolenie...
"'Musimy zacząć przebudowywać nasze wspólnoty, ponieważ mamy wszystko - naszą Starszyznę, nasze nauki, ceremonie, dzieci, mężczyzn i kobiety. Mamy wszystko, co potrzeba, by zbudować wspólnotę, ale nie mamy wielu wspólnot, bo nie nauczyliśmy się żyć. Nauczyliśmy się tylko, jak pracować dla kogoś innego…' - Coyote" [AN 15/5, 1]
"'Nie ma nic atrakcyjnego dla Indian - Miskito, Sumo, czy Rama - w sojuszu z siłami lewicy lub prawicy. Celem jest raczej sojusz z innymi ludami tubylczymi, z innymi tubylczymi kulturami, które mogą zrozumieć ich sytuację' - Bernard Nietchmann [profesor Uniwersytetu Berkeley, znawca Indian Nikaragui -red.]
Trudności wokół historii Miskitów i Sandinistów są gigantyczne. Z jednej strony mamy do czynienia ze stałymi doniesieniami o konfliktach zbrojnych, konfrontacjach w całej La Moskitii - wschodnim wybrzeżu Nikaragui. Słyszy się o dużych grupach Miskitów, pod dowództwem Miskitów, angażujących oddziały Sandinistów w poważne starcia, z dziesiątkami ofiar. Słyszy się o torturach, o setkach więźniów politycznych, o przymusowych przesiedleniach prowadzonych w ramach wojskowych akcji odwetowych, o starej hiszpańskiej koncepcji 'rekoncentracji', o 40-70 wioskach zrównanych z ziemią. Niekórzy twierdzą, że wojna Miskitów z Sandinistami to najmniej znany i rozumiany ze współczesnych konfliktów. A z drugiej strony - kto może wątpić w intencje gier wojennych toczonych przez USA? Kto może zignorowac dawny i obecny destrukcyjny wpływ zaangazowania USA w regionie?" [Miskito - Sandinista War", AN 15/5, 4]
"Rada Plemion z Zasobami Energetycznymi (CERT) zamknęła swoje biuro w Waszyngtonie, będące także siedzibą gazety 'The CERT Report' i z braku funduszy w ramach reorganizacji przeniosła się do Denver w Kolorado. CERT wskazała na wzrost liczby członków z 22 do 37 plemion, co oznaczało wzrost kosztów, oraz na federalne cięcia, mniejsze dochody plemion z działalności energetycznej i cięcia w środkach na oświatę." ["CERT Closes Washington Office And Newspaper", AN 15/5, 7]
"Lakotka odsiaduje w Oklahomie wyrok 150 lat więzienia za zastrzelenie w samoobronie policjanta, który napastował jej syna podczas incydentu na lotnisku 19 września 1979 roku. Podczas procesu wszystkie dowody dotyczące działania w samoobronie, w obronie dziecka i nieprawidłowego postępowania policji zostały przez sędziego odrzucone. Rita Silk-Nauni otrzymała wyrok 150 lat pozbawienia wolności. Kolejne prześladowania spotkały ją po wpłaceniu kaucji przez Krajową Radę Kościołów [kaucję wycofano i Rita wróciła do więzienia - red.]. Wszelką pomoc należy kierować do: The Survival Network, New Orleans, Luizjana" ["Rita Silk-Nauni", AN 15/5, 7]
"Co to znaczy 'tradycjonalista'?
Przed laty tradycyjnym był bez wątpienia ktoś, kto zachowywał nauki przodków i zazwyczaj przewodniczył ceremoniom i stowarzyszeniom. Kiedy poszczególne społeczności zaczęły ulegać amerykańskim wartościom, pojawiła się konieczność nowej definicji. I tak 'tradycyjni' zaczęło oznaczać ludzi aktywnych, podróżujących po kraju by odnawiać i ożywiać ceremonie i szałasy, spotykających się ze Starszyzną i wymieniających proroctwa. Byli to też starzy ludzie, którzy pozostawali w domu i utrzymywali sposoby życia zgodne ich zdaniem z pierwotnymi przykazaniami. Ostatnio pojawiła się nowa definicja, która wzbudziła wiele trosk i wątpliwości. Wielu naszych biurokratów, przewodniczących organizacjom i innym takim instytucjom, uważanych jest obecnie za 'tradycjonalistów'. Szanujemy ich, ale należałoby jasno zdefiniować, jakie są ich cele i dążenia.
Nie można po prostu wziąć udziału w ceremonii i powiedzieć 'Teraz jestem tradycyjnym Indianinem'. Nie wystarczy uczyć się języka i mówić "Znam swój język, więc jestem tradycjonalistą'. Albo 'Mam swoją ziemię, nie ważne, że wydzierżawiłem ją koncernowi ARCO czy Shell, ale mam własną ziemię i to czyni ze mnie tradycyjnego Indianina'. Jeżeli jacyś biurokraci twierdzą, że są tradycjonalistami, a jednocześnie nadal pracują dla rządu lub biurokracji, to nie jest to tradycyjne. Ale jeżeli wykorzystają swoje doświadczenie i wykształcenie, i połączą je z tradycyjnymi wartościami, wtedy mogą wytyczać nam nowe kierunki." ["Coyote - An Elder's View", AN 15/5 8]
"Pięćdziesięciu członków Kongresu zwróciło się do sądu okręgowego o przyznanie przywódcy Ruchu Indian Amerykańskich (AIM) Leonardowi Peltierowi nowego procesu w sprawie zastrzelenia w 1975 roku dwóch agentów FBI w Pine Ridge, w Dakocie Pd. Działający jako 'przyjaciele sądu' parlamentarzyści powołali się na nowe dokumenty ujawnione zgodnie z ustawą o wolności informacji, wskazujące na dużo poważniejsze nadużycia popełanione przez FBI podczas śledztwa, niż te znane sądowi podczas procesu.
Obrońcy Peltiera, który odsiaduje dwa kolejne wyroki więzienia, twierdzą, że dowody balistyczne przedstawione podczas procesu miały w większości charakter poszlakowy. Uważaja, że oskarżenie ukryło balistyczny test iglicy, który wykazał, że broń, której miał używać Peltier nie mogła wystrzelić łuski odnalezionej w pobliżu ciał agentów." ["Peltier Defense Strengthens" AN 15/5, 11]
"Tubylczy przedstawiciele organizacji z 19 krajów powołali Światowa radę Ludów Tubylczych (WCIP). Wierzą oni, że solidarność Ludów Tubylczych jest niezbędna do przetrwania każdego z tubylczych narodów. Uznano istnienie wspólnych wrogów tubylczej egzystencji - sił kolonialnych i imperialistycznych. WCIP zorganizowano tak, by mogła prowadzić operacje zdecentralizowane, ale koordynować działania międzynarodowe. Członkowie Rady Wykonawczej WCIP pochodzą z Kostaryki, Chile, Sami-Norwegii, Alaski, Australii, Panamy i Boliwii. Ambasadorem WCIP został George Manuel z Kanady" ["World Council of Indigenous Peoples", AN 15/5, 12]
"Zacznę po prostu od stwierdzenia, że nie ma czegoś takiego, jak 'zła' kapela bębniarzy. Innymi słowy, to co przez kogoś z Południowego Zachodu może być uważane za dobry round dance, może byc zupełnie inaczej ocenione przez kogoś z Północnego Wschodu. W zasadzie obie osoby mogą mieć rację, bo są przyzwyczajone do specyficznego śpiewania round dance'ów w swoim regionie. Jako kolekcjoner indiańskiej muzyki, od piesni pejotystów do nawajskich pieśni drogi, lubię round dance'y i z rezerwatów Saskatchewan, i z Puebla Taos w Nowym Meksyku. W obu przypadkach gra na bębnie może się różnić, ale pieśni pozostają indiańskie i podobają mi się oba style. A słuchając płyt różnych indiańskich grup, zwracam uwagę na takie, między innymi, wartości muzyczne jak: wokale, harmonia, spójność i kompozycja." [Ray A Young Bear: "Contemporary Indian Singing", AN 15/5, 15]
"Sądząc po najnowszych doniesieniach, podczas gdy zbliżają się wybory prezydenckie roku 1984, znacząca transformacja zaszła u Jamesa Watta, który z najbardziej komercyjnie motywowanego sekretarza spraw wewnętrznych stał się nagle zdeklarowanym obrońcą przyrody. Pan Watt objawił się mediom jako przyjaciel natury, zwolennik dzikiej przyrody i obrońca zagrożonych gatunków, w tym orła łysego. Stając przed kamerami TV, nad rozłożonymi przed nim ciałami 23 orłów, ogłosił likwidację siatki groźnych kłusowników. (…)
Inspektorzy agencji ochrony przyrody rzeczywiście przerwali handlowy krąg z Dakoty Pd., który zabijał ponad 200 orłów rocznie. Zrobili to jednak pomimo sekretarza Watta, a nie dzięki niemu. Co roku administracja prezydenta Reagana, za pośrednictwem Watta, proponowała obcięcie blisko miliona dolarów z budżetu na ochronę zagrożonych gatunków, co zredukowałoby liczbę inspektorów o 45%. Co roku, pod naciskiem prawdziwych obrońców przyrody, Kongres przywracał te fundusze - umożliwiając tym samym Operację Orzeł. (…)
Nie dajmy się nabrac na nowego Jamesa Watta i jego kampanię. Nie wystarczy, by sekretarz spraw wewnętrznych zmienił swój image. Musi jeszcze zmienić niszczącą politykę ochrony przyrody." ["Jim Watt Is Gone", AN 15/5, 19]
"Żółty banner pojawił się parę tygodni temu. 'Zgromadzenie Leczniczego Kręgu Wschodniego Wybrzeża' - głosił. 'Zgromadzenie w celu ponownego połączenia nas z Matką Ziemią, Ojcem Niebo i ludami wszystkich Królestw Ziemi, Wody i Powietrza'. Znałem już to słownictwo. Mieszanka 'tubylczych' idei, wyrażanych w języku naśladującym łaciński styl odnajdywany we wczesnych tłumaczeniach słynnych mów indiańskich oratorów.
'Zgromadzenie zrodzone z wizji Sun Beara, Medicine Mana Czipewejów. Poznawajcie nauki i dołączcie do Ceremonii Uzdrawiania Matki Ziemi.' Przypominało mi to Instytut Omega i program 'New Age' oferowany przez Sufich, gdzie po tygodniu lub weekendzie (i zapłaceniu) można poznać buddyzm, naturalne metody leczenia, esencje kwiatowe, tai chi, świadomość kryształów, itp. Mieszanka szczerości, prostoty, autentycznej wiedzy i pokrętnych technik - czaasem bardziej niż wątpliwych. Dzieci-kwiaty z lat 60. dwie dekady później. Juz nie noszą długich włosów i nie słuchają rocka w błotnistym Woodstock, ale wciąż poszukują. Chociaż wielu z nich stało się już klasą średnią, a nawet wyższą. Mając auta, wille i dyplomy, mogą sobie pozwolić na zapłacenie 100 dolarów za 3-dniową imprezę z 'Ludźmi Leczącymi i Nauczającymi'." [Joseph Bruchac: "Spinning the Medicine Wheel: Bear Tribe in the Catskills", AN 15/5, 20]
"Podczas gdy większość ludzi żyje w ubóstwie, Gwatemala pozostaje najbogatszym krajem Ameryki Środkowej. Ponad 70% żyznych ziem należy do ledwie 2% populacji. Kawa, bawełna i trzcina cukrowa to główne towary eksportowe, kukurydza to podstawa pożywienia, ale tak wiele ziemi słuzy pod uprawy eksportowe, że większość kukurydzy trzeba importować.
Mamksymalne dzienne wynagrodzenie na wsi wynosi 3,20$, a średni roczny dochód wiejskiej rodziny to 120$. Prowadzi to do niedożywienia, wysokiej śmiertelności niemowląt i analfabetyzmu przekraczającego w niektórych wiejskich rejonach 90%. […] Od 1954 roku 'wyeliminowano' 80000 ludzi. Represje sięgnęły 1000 zabójstw miesięcznie. Rosnącą liczbę uchodźców szacuje się na 100000." ["God, Oil & More Guns in Guatemala", AN 15/5, 24]
"Jest wiele sposóbów eksterminacji indiańskich kultur: nieugięte używanie siły, wojna bakteriologiczna i wybijanie populacji przez powodowanie epidemii. Poza tym istnieją metody subtelniejsze, które dzięki swym głębokim podstawom prawie zawsze odnoszą skutek. Ta kategoria obejmuje działalność misyjną zakonu Salezjanów wśród indiańskich ludów z regionu Rio Negro w północno-zachodniej Brazylii.
W 1980 r. zakon został oskarżony o ludobójstwo przez brazylijskiego pisarza Marcio Souzę przed 4. Trybunałem Russella w Rotterdamie i uznay winnym. Głównym świadkiem oskarżenia był Indianin Tukano Alvaro Sampaio, członek jednego z tamtejszych plemion.
Siedmiomiesięczny pobyt w Brazylii na badaniach językowych dał mi możliwość uzyskania szczegółowego obrazu metod dezintegracji, stosowanych przez Salezjanów wobec indiańskich ludów z regionu Rio Negro. Antropologiczne seminaria oraz rozmowy z Marcio Souzą, Alvaro Sampaio, etnologami i misjonarzami umożliwiły mi bliższe zapoznanie się ze sposobem, w jaki zakon 'cywilizuje' Indian i życiem tradycyjnych społeczności indiańskich z rejonu Rio Negro." [Franz Fluch: "Killing A Culture with the Gospel", AN 15/5, 25]
"Zgromadzenie Ogólne Kościoła Prezbiterian (USA) zwróciło się do Sądu Najwyższego o wysłuchanie argumentów dotyczących tego, czy stan Dakota Pd. zakłóca praktyki religijne Lakotów i Szejenów. 'Duchowni liczącego 3,2 mln członków wyznania zabierają głos w sprawie, argumenty stanu Dakota Pd. na rzecz rozwoju turystycznego Bear Butte są ważniejsze od praktyk religijnych tubylczych Amerykanów na 40 akrach w pobliżu Rapid City.'
Lakoci i Szejenowie wywodzą swoje dziedzictwo religijne z Bear Butte, podobnie jak osoby z tradycji judeo-cherześcijańskiej wierzą, że Bóg objawił się Mojżeszowi na Górze Synaj, by powierzyć jego ludówi Dziesięć Przykazań.
'Sprawa ta dotyczy fundamentalnych kwestii wolności religijnej, zwłaszcza ze względu na niepożadane działania stanu. To tak, jakby rząd chciał postawić budki z hotdogami i platformy fotograficzne w Katedrze Św. Pawła i zaprzeczał, że narusza to wolność religijną, ponieważ wierni wciąż mają fizyczny dostęp do budynku.'
W maju 1982 roku stan zaczął wznosić schrony turystyczne i wieże widokowe oraz asfaltować część terenu ceremonii pod parking." ["Presbyterian Church and Bear Butte" AN 15/5, 29]
"W Newadzie Biuro Zarządu Ziemią (BLM) usiłowało usunąć Carrie i Mary Dann z rancza, które prowadzą od lat w Crescent Valley. Twierdząc, że jest to teren publiczny, BLM zarzuciło im nielegalne zajęcie w 1974 roku. Według obrony ziemia ta wciąż należy do jej dawnych właścicieli, Zachodnich Szoszonów.
Sąd Apelacyjny w San Francisco zgodził się ostatnio z tym twierdzeniem i uznał, że prawo do około 1/5 stanu należy nadal do Szoszonów, bo nie zmieniła tego żadna ustawa. Sędzia uznał też, że odszkodowania Komisji Roszczeń nie można uznać za 'wypłacone', bo choć je przyznano, to nie dotarło do żadnego z zachodnich Szoszonów ani nie zostało wydane na cele plemienia." ["Western Shoshone Own One-Fifth of Nevada", AN 15/5, 30]